Stylowe wnętrze, luźny, przyjemny klimat sprzyjający niezobowiązującym spotkaniom i świetna lokalizacja to zdecydowanie największe atuty zlokalizowanej na Grzybowskiej, restauracji Sawa Bistro. Całkiem niedawno, w towarzystwie pasjonatów jedzenia miałam okazję spróbować i ocenić tutejsze menu.
Sawa Bistro na Grzybowskiej, fot. Joanna Schrade
Karta dań, jak w dobrym lokalu – krótka i prosta, potrawy z kuchni międzynarodowej, bez zbędnych udziwnień.
Jako pierwsze na stole pojawiły się przystawki w postaci trzech rodzajów desek:
Deska Dip (39 zł) to przekąski w stylu wege: hummus, pasta z soczewicy, guacamole, tabbouleh, tahini, bagietka, pita, pikle i warzywa sezonowe. Całość pięknie podana na soczyście niebieskiej desce, w kontrastowych miseczkach. I w zasadzie to jedyne wow, niestety. Przekąski zupełnie niedoprawione, pozbawione smaku, a tahini mimo świetnej konsystencji niestety strasznie gorzkie. O co chodzi?
Deska Dip, Sawa Bistro, fot. Joanna Schrade
Deska Sawa (79 zł) to totalne przeciwieństwo pierwszej przystawki. Świetne krewetki z chorizo, fantastyczne grillowane ośmiorniczki, okoń morski, pyszne chrupiące kalmary, marynowana papryka, wysokiej jakości kapary, zielone chilli, przyjemne sosy i… beznamiętna sałatka ziemniaczana.
Deska Sawa, Sawa Bistro, fot. Joanna Schrade
Deska Wars (99 zł) to propozycja dla mięsolubnych: tatar wołowy, rozbef, prosciutto, salami finocchio, salami spianata, carpaccio wołowe, kaszanka, salceson, sałatka ziemniaczana, pikle, chleb, bagietka i sosy. Poprawnie ale bez szału.
Deska Wars, Sawa Bistro, fot. Joanna Schrade
W oczekiwaniu na kolejne dania, czas umilał nam Bernard Porowski, założyciel La Passion du Vin i doradca byłego prezydenta RP do spraw wyboru win na przyjęcia dyplomatyczne, który z nieukrywaną pasją opowiadał nam o izraelskich trunkach Teperberg, jakie popijaliśmy tego wieczoru. Zmotoryzowani moczyli dzióbki w lemoniadzie cytrynowej. I tu kolejne zaskoczenie – woda z plastrami cytryny i listkami mięty to wciąż woda a nie lemoniada!
Przyszedł czas na kolejne dania przygotowane przez tutejszego szefa kuchni, Marcina Maciuszka. Ośmiornica z papają i mango zaskoczyła mnie gumowatym mięsem, ośmiornica po galicyjsku urzekła cudownym smakiem, tatar po włosku z brioche okazał się prawdziwą poezją i zdecydowanie gwiazdą wieczoru, selekcja podpłomyków bardzo smacznym dodatkiem, (dostępne w lokalu tylko w środy, a szkoda!), a deser o nazwie Las Sawy przyjemnym, kwaśno-słodkim zakończeniem spotkania.
ośmiornica na salsie z mango i papai z kolendrą, Sawa Bistro, fot. Joanna Schrade
ośmiornica po galicyjsku, Sawa Bistro, fot. Joanna Schrade
tatar po włosku z brioche, Sawa Bistro, fot. Joanna Schrade
podpłomyki, Sawa Bistro, fot. Joanna Schrade
Las Sawy, Sawa Bistro, fot. Joanna Schrade
Szczerze mówiąc mam mieszane uczucia co do Sawa Bistro. Niektóre dania zachwycają, inne rozczarowują. Totalna skrajność. Przystawkowych desek nie polecam, za to dania na ciepło, szczególnie ośmiornicę po galicyjsku oraz tatara (to akurat na zimno) jak najbardziej.
Co o tym myślisz?