Słów kilka o rodzinnym marszobiegu w ramach Orlen Warsaw Marathon

Wczoraj brałam udział w marszobiegu na dystansie 4,6 km. Udało mi się zaangażować w to prawie całą rodzinę z czego niezmiernie się cieszę. Ciągły bieg z 5 letnią Wiką jak wiadomo nie byłby możliwy, więc była przeplatanka, trochę marszu, trochę biegu, wszystko dostosowane do możliwości dziecka. 10 letni Patryk, który miał iść z nami, a który biegał już ze mną w innych zawodach takich jak Color Fun (5 km) czy 8 bieg Policz się z cukrzycą (5 km)  tym razem podążył własną drogą i uczestniczył w zawodach judo. Aktywność fizyczna w życiu każdego, szczególnie dziecka jest bardzo ważna, dlatego jako rodzice powinniśmy zachęcać do niej dzieci. Zawsze wkurza mnie kiedy słyszę niektórych rodziców z chorą ambicją i własnymi niespełnionymi marzeniami, by ich dzieci trenowały to, co trenują lub trenowali oni sami. Zmuszanie dzieci do robienia czegoś, czego nie lubią jest chyba najgorsze co może być i przynosi odwrotny skutek. Do tego ciężkie, wyczerpujące treningi, najlepiej 7 dni w tygodniu a jeszcze lepiej 24 h/ dobę, żeby forma nie spadła. A gdzie tu czas na naukę, zabawę? Widok smutnej, nieszczęśliwej twarzy dziecka jest straszny. Dla mnie najważniejsze jest to, aby każdy robił to, co lubi najbardziej i w czym czuje się najlepiej. Trzeba pamiętać, że dzieci są dziećmi, że musi być czas na naukę, zabawę i na nudę, a na mordercze treningi przyjdzie jeszcze czas (o ile będzie to ich własny wybór).

Wika uwielbia chodzić. Z wózka przestaliśmy korzystać, kiedy miała 2 lata, bo „ja siama”. Podczas naszego zeszłorocznego pobytu w Kościelisku, dzielnie chodziła po 20-30 km dziennie. Od niedawna, wraz z bratem zasuwa na rolkach

Patryk lubi pływać, uwielbia judo, które trenuje już piąty rok, w sezonie letnim śmiga na rowerze, gra w badmintona, a ostatnio zakochał się w rolkach

Moja druga połowa uwielbia pływać i jeździć na rowerze.

Każdy robi to co lubi i każdy jest szczęśliwy. I o to właśnie chodzi!

marszobieg6

 

Dobra teraz trochę o marszobiegu. Start trasy znajdował się na Placu Zamkowym. Uczestnikami były zarówno osoby pełnosprawne jak i niepełnosprawne. Jedni szli, inni biegli a jeszcze inni jechali. Wraz z sygnałem startu w kierunku nieba pofrunęły białe i czerwone balony, co stanowiło dodatkową atrakcję, szczególnie dla najmłodszych. Trasa wiodła przez Krakowskie Przedmieście, Karową, Wybrzeże Kościuszkowskie, Most Świętokrzyski, Wybrzeże Szczecińskie z metą na Błoniach Stadionu Narodowego. I tu kolejna niespodzianka. Wbiegając na metę spadały na nas białe i czerwone confetti. Taka drobna rzecz, a jak cieszy!

marszobieg3 marszobieg4

Wielkim plusem tejże imprezy był też brak opłaty startowej. Obowiązywała jedynie rejestracja on-line. W pakiecie startowym była pamiątkowa koszulka i broszurka informacyjna. Nie było ani limitu czasu, ani pomiaru czasu więc tak naprawdę wystarczyły jedynie chęci.

Pogoda była fantastyczna, nie było ani za ciepło, ani za zimno. Najważniejsze, że nie padało.

Dzień uważam za bardzo udany 🙂

marszobieg5

 

Komentarze

Jedna odpowiedź do „Słów kilka o rodzinnym marszobiegu w ramach Orlen Warsaw Marathon”

  1. […] 10 km oraz właściwy maraton z dystansem 42,195 m. Zapisana byłam na marszobieg oraz na 10 km. O marszobiegu już pisałam, przyszła pora na […]

Co o tym myślisz?