Coraz częściej myślę sobie, że ta nasza Warszawa jest jednak piękna, szczególnie po zmroku…
Kiedy dowiedziałam się, że 4 czerwca odbędzie się „Biegnij Warszawo Nocą” połączone z obchodami Stulecia Legii, zapisałam się od razu. Żadną fanką Legii nie jestem, co tu dużo mówić, fanką piłki nożnej w ogóle nie jestem, ale bieganie i to jeszcze najpiękniejszymi ulicami stolicy na dodatek wieczorową (jak dla mnie najlepszą!) porą, nooooooo to już zupełnie co innego 🙂
Zawartość pakietu za 55 zł nieco rozczarowała – numer startowy, agrafki, kilka próbek (i tak bezpłatnych) produktów, kilka jak zawsze bezsensownych (dla biegacza) ulotek i wielki, czarny, foliowy worek depozytowy. Wprawdzie nie znam nikogo, kto decydowałby się na udział w zawodach dla pakietu, ale nie ma co ukrywać, koszulka (tym bardziej, że była ku temu szczególna okazja ) jest zawsze miłym, a przede wszystkim praktycznym dodatkiem, z którego większość z nas korzysta na co dzień. Cóż, czasami zapominam, że to mimo wszystko biznes… pewnie dlatego też koszulkę, za okazaniem numeru startowego można było kupić po „okazyjnej” cenie 194 zł :))))))))
Godzinę startu wyznaczono na 19:16. Najpierw, jak zawsze ruszyła elita, potem uczestnicy kolejnych stref. Prosta Czerniakowska, siejąca postrach Agrykola, której obawiałam się najbardziej, a która tym razem zupełnie mnie nie zmęczyła (żeby nie powiedzieć, której nawet nie zauważyłam!), następnie Aleje Ujazdowskie, oświetlony Plac Trzech Krzyży i kierunek na most Poniatowskiego, który dodatkowo rozświetlały fajerwerki!! Kasia, która była w szybszej strefie zamiast fajerwerków załapała się na moment, kiedy z głośników znad Wiślańskiej plaży rozbrzmiewały słowa piosenki Czesława Niemena „Sen o Warszawie”. WOW! Wałem Miedzeszyńskim podążaliśmy w kierunku kolejnego tego wieczoru mostu, tym razem Świętokrzyskiego, następnie Dobrą, Tamka, Rozbrat i Łazienkowską, gdzie oświetloną barwami klubu Legia bramą wbiegaliśmy na metę. Tam medal, taki zwykły metalowy i jednokolorowy, bez” achów”, „ochów” i charakterystycznych dla Legii kolorów, których spodziewałam się na trofeum. Niemniej jednak cieszy, jak każdy.
meta Biegnij Warszawo Nocą, fot. Joanna Schrade
Biegnij Warszawo Nocą to mimo wszystko fajny bieg, ze świetną 10-km trasą, na której myślę, że można było wykręcić dobry czas, o ile komuś na tym zależało. Pomysł ze wspomnianymi wcześniej fajerwerkami i Niemenem – rewelacyjny, podobnie jak dość licznie ustawione punkty kibicowania z muzyką, gdzie rytmicznie na bębnach zagrzewano do dalszego biegu. Jak dla mnie, super! Organizacyjnie nieco do poprawy, kubeczki z wodą w połowie trasy na pewno nie powinny być plastikowe, a papierowe, bo przy takich jest mniejsza szansa, by „wywinąć orła”, zdecydowanie powinno być też więcej sanitariuszy, bo tych widziałam dopiero od 9 km.
Mam nadzieję, że Biegnij Warszawo Nocą na stałe wpisze się w kalendarz warszawskich biegów, bo biegów rozgrywanych po zmroku zdecydowanie u nas brakuje, a zainteresowanie jak się okazało jest ogromne.
Co o tym myślisz?