Mimo weekendu jestem totalnie padnięta. Wstawanie razem z kurami, zdecydowanie nie jest moją mocną stroną. No ale nic, za tydzień znów weekend, może wtedy odpocznę 😉
Dziś rano zaplanowany miałam trening z grupą biegową KGB. Biegaliśmy jak co tydzień po Lesie Kabackim, tym razem było ok 9 km biegu z narastającą prędkością. Zaczynaliśmy od bardzo spokojnego tempa 7’00”, skończyliśmy na 4’27”. Pogoda na trening idealna, delikatne słońce, lekki ale przyjemny wiatr, 20 stopni na termometrze, do tego leśna cisza i spokój, no i całe mnóstwo biegaczy, rowerzystów oraz nordicwalkerów. Do tego trochę rozciągania i ścieżka zdrowia, na której wymiękłam.
Po powrocie do domu i szybkim prysznicu totalnie mnie ścięło i nie obyło się bez 30-minutowej regeneracyjnej drzemki.
Jak to zazwyczaj w Dzień Dziecka bywa, trzeba było zaliczyć i kino. Tym razem padło na „Czarownicę”. Film okazał się niezwykłą odsłoną znanej baśni, pokazując, że nic w życiu nie jest jednoznacznie białe lub czarne. Po kinie 2-godzinny spacer po Starym Mieście, lody i kawa mrożona, którą ostatnio zamawiam gdziekolwiek jestem. Ta dzisiejsza jednak nie powaliła mnie na kolana, chociaż przyznam, że całkiem apetycznie wyglądała.
I tak zleciał mi dzisiejszy dzień, jutro kolejny. Ciekawe co nowego przyniesie?
Dobranoc wszystkim 🙂
Co o tym myślisz?