Kiedyś dynia kojarzyła mi się jedynie z materiałem na hallowinowy lampion. Może dlatego, że w moim domu rodzinnym, nigdy nie jadaliśmy niczego co zawierało dynię. Moje pierwsze, kulinarne spotkanie z tym warzywem też było raczej takie sobie. Zupa którą mnie uraczono, wprawdzie miała ciekawy wygląd, ale nic poza tym. Mdła, bez smaku. I pomyśleć, że tylu ludzi wyczekuje jesieni, by móc ją kupić i zjeść…
Odkąd sama stałam się kucharzem we własnym domu, odkryłam wiele smaków i przede wszystkim przypraw, od których tak naprawdę zależy smak tego, co znajdzie się na naszych talerzach. Wielu z nich wcześniej nie znałam. I za sprawą tych właśnie przypraw, prosta zupa dyniowa stała się u nas absolutną królową jesiennych zup. Domownicy zjadają ze smakiem, goście proszą o przepis, a ja? każdego roku wyczekuję jesieni, by móc ją kupić i zjeść 🙂
składniki:
- 1 kg dyni
- 1 marchewka
- 1 pietruszka
- 3 ząbki czosnku
- 3 cm świeżego imbiru
- 3 łyżki oleju kokosowego
- 10 łyżek mleka kokosowego
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1 łyżeczka kardamonu
- 3 łyżki sosu sojowego (lub sól do smaku dla bezglutenwców)
- 2 szkl bulionu warzywnego (woda, kilka kulek ziela angielskiego, kilka listków laurowych, marchew, pietruszka, seler)
- do posypania prażone pestki dyni (można zastąpić słonecznikiem, grzankami, płatkami migdałów)
Na rozgrzany olej kokosowy wrzucamy posiekany czosnek i imbir. Po chwili dodajemy obraną ze skórki, pokrojoną (im drobniej, tym szybciej zmięknie) dynię, marchewkę i pietruszkę. Trzymamy na średnim ogniu do czasu gdy warzywa zmiękną. Dodajemy cynamon, kardamon i mleko kokosowe, gotujemy ok 5-6 minut, aż smaki się przegryzą. Dolewamy bulion, całość miksujemy na gładki krem. Doprawiamy do smaku sosem sojowym. Jeśli krem jest zbyt gęsty, wystarczy dodać więcej bulionu.
Przed podaniem posypujemy prażonymi pestkami dyni.