Przez zupełny przypadek, przeglądając kuchenne szafki mojej mamy natrafiłam na coś, co przypomniało mi moje dzieciństwo. Śmieszny, lekko wygięty metalowy pręt z przymocowaną do niego końcówką przypominającą kwiat kojarzył mi się z czymś słodkim, choć nie do końca wiedziałam z czym. Tak dawno to było…
Lata ’80 i ’90 w których dane mi było się wychowywać nie były czasem dobrobytu. Sklepowe półki świeciły pustkami, żywność wydawana była na kartki (do dziś rodzice mają kilka w swojej szafce) a słodycze jadało się tylko na święta. Szczęśliwy ten, który potrafił wówczas wykazać się kreatywnością i z mąki, mleka (lub wody) i jajek potrafił wyczarować coś, na co wszyscy czekali i zajadali się tym z autentycznym smakiem.
Rozetki, bo o nich mowa to coś w rodzaju cieniutkich, chrupiących ciastek wykonanych z niezbyt gęstego ciasta naleśnikowego. Obsypane delikatnie cukrem pudrem przypominają mi nieco chrusty, chruściki czy jak kto woli – faworki.
rozetki
przepis na ciasto
- mąka (1 szkl)
- mleko (1 szkl, użyłam 0,5%)
- jajka (2 szt)
- szczypta soli
dodatki:
- cukier puder
Wszystkie składniki umieszczamy w misce i energicznie mieszamy. Warto w tym celu użyć miksera, który nie tylko dobrze połączy składniki, ale też i napowietrzy nieco masę.
W niewielkim garnku rozgrzewamy olej. Ile? Mniej więcej 3 cm powyżej dna. Przed pierwszym smażeniem foremkę do rozetek wkładamy na kilka minut do gorącego oleju tak, by porządnie się nagrzała. Gorącą foremkę zanurzamy (mniej więcej do połowy) w przygotowanym cieście i smażymy na złoty kolor w gorącym tłuszczu, Po usmażeniu rozetki układamy na talerzu pokrytym papierowym ręcznikiem kuchennym, by ten wciągnął nadmiar tłuszczu.
Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.
…
Smaki dzieciństwa? Hmm a może andruty?
Co o tym myślisz?