Pralinki daktylowo-fasolowe

Niedziela, leniwy poranek. Bez pośpiechu wstałam, bez pośpiechu zjadłam śniadanie. Wstawiłam przy okazji fasolę, która przez noc moczyła się w miseczce. Bez pośpiechu wypiłam kawę, przy okazji zalałam wrzątkiem daktyle. Prysznic też bez pośpiechu. Już jest bosko, a to dopiero początek dnia.

Czas przygotować deser, pralinki z daktyli, banana, kakao i… fasoli. Będzie idealny po treningu. Dziś w planach 15 km. 90 minut biegu, głównie po śniegu. Był ciężko, mimo iż pogoda idealna – zaledwie jeden stopień na minusie, prawie wcale wiatru.

W domu długi i ciepły prysznic, czysta koszulka, spodnie i miękki koc. Do pełni szczęścia herbata z cytryną, imbirem, miodem i deser, który czekał w lodówce. Poezja!

Po południu wizyta u znajomych i cudownie spędzony czas… Takie niedziele to ja lubię!

pralinki2

fot. Joanna Schrade

składniki:

  • 2 szkl ugotowanej fasoli azuki (wcześniej namoczona, najlepiej na noc, dzięki czemu szybciej się ugotuje)
  • 1,5 szkl daktyli (zalewamy je wcześniej wrzątkiem na ok 15 min aby zmiękły)
  • 3 łyżki kakao holenderskiego
  • 1 banan
  • 2 łyżki oleju kokosowego
  • świeży imbir lub skórka pomarańczowa
  • wiórki kokosowe, migdały, sezam – co kto lubi

Odsączone i miękkie daktyle, ugotowaną fasolę, kakao, banana, olej i starty imbir (lub skórkę pomarańczową) blendujemy na gładką, pozbawioną grudek masę. Odkładamy do lodówki na ok 30 min (dzięki czemu uzyskane ciasto nie będzie nam się tak kleiło do rąk) Po schłodzeniu z masy formujemy małe kulki, po czym obtaczamy we wiórkach, pokruszonych migdałach lub sezamie. Ponownie wkładamy do lodówki na co najmniej 30 min.

Komentarze

Co o tym myślisz?