Miłośnicy grzybów w tym roku nie mogą narzekać. Każdorazowe wejście do lasu oznacza tylko jedno – każdorazowe wyjście z koszem pełnym dobrodziejstw!
Wielkim znawcą grzybów nie jestem. Nie bawię się w zabieranie do lasu atlasu i zastanawianie się czy to co zebrałam to grzyb jadalny czy nie. Zbierając grzyby kieruję się jedną podstawową zasadą – zbieram tylko to, co znam i tylko to, czego jestem pewna – podgrzybki, maślaki, borowiki, kurki i kanie. Resztę zostawiam innym. Mimo tej mojej okrojonej znajomości gatunków, zawsze wychodzę z pełnymi koszami i zastanawiam się co z nimi wszystkimi zrobić? Tym razem postanowiłam, że większą część grzybów wysuszę dzieląc się później nimi z rodziną i znajomymi, a resztę zamarynuję i to inaczej niż zwykle…
Zainspirowana przepisem Izy, znanej z bloga Smaczna Pyza zrobiłam podgrzybki w zalewie miodowej, czyli w wersji na słodko-kwaśno, której wcześniej nie znałam.
podgrzybki w zalewie miodowej
- grzyby (u nas podgrzybki)
- woda (250 ml)
- ocet winny biały (250 ml)
- cebula (biała lub czerwona, 1 duża)
- ziele angielskie (ok 4 ziaren)
- pieprz (ok 4 ziaren)
- liść laurowy (2 szt)
- goździki (ok 5)
- miód (użyłam wielokwiatowego, 8 łyżek)
Oczyszczone grzyby wrzucamy do lekko osolonego wrzątku i gotujemy ok 3-4 minut. Po podgotowaniu odcedzamy na sitku.
W międzyczasie przygotowujemy zalewę. Do garnka wlewamy wodę, ocet winny, po chwili miód i przyprawy – ziele angielskie, pieprz, liście laurowe i goździki. Gotujemy pod przykryciem ok 15 minut na średnim ogniu. Na ok 5 minut przed końcem gotowania dodajemy obraną i pokrojoną w piórka cebulę.
Do wyparzonych słoików przekładamy grzyby i zalewamy marynatą wraz z przyprawami. Słoiki porządnie zakręcamy, odwracamy do góry dnem i odstawiamy do przestygnięcia.
… po 3 tygodniach marynowania otworzyłam jeden słoiczek na próbę. Wyszły rewelacyjne!
Co o tym myślisz?