Zdecydowanie nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Małe, średnie lub duże zawiniątka, na dodatek dziwnie różowe lub szare. No i jeszcze te oczy i wąsiska u większych osobników… Jak tu się zachwycać czymś tak dziwnym, skręconym i na dodatek nie tanim? Szaleństwo! Miałam wtedy jednak kilkanaście lat i za nic w świecie nikt nie był w stanie namówić mnie choćby na posmakowanie krewetek, mimo iż często bywaliśmy w krajach, w których były one najświeższe (prosto z morza) i stanowiły tak oczywiste danie, jak schabowy w Polsce.
Krewetki to jedne z najbardziej znanych i lubianych owoców morza. Cenione za delikatne i smaczne mięso oraz cenne właściwości odżywcze. O tym, że są faktycznie smaczne, delikatne i smakują nieco jak mięso z indyka przekonałam się dopiero kilkanaście lat temu. Widocznie niektórzy muszą dorosnąć, by otworzyć się na nowe smaki…
Te zawiniątka to doskonałe źródło dobrze przyswajalnego białka, a także witamin (szczególnie z grupy B) i składników mineralnych takich jak: selen, jod, miedz, magnez, fluor i potas. Są świetnym dodatkiem do sałatek i zup (szczególnie kuchni azjatyckiej), doskonale smakują też jako samodzielne danie.
Ostatnio naszła mnie ochota na coś smacznego. Krewetki w rewelacyjnym sosie tajskim domowej roboty kazały się strzałem w dziesiątkę. Prosto ale za to bardzo smacznie.
- 450 g krewetek (obranych)
- ok 1 cm papryczki chilli
- ok 2 cm świeżego imbiru
- 1 duży ząbek czosnku
- sok z 1/2 limonki
- 3 łyżki sosu rybnego
- 3 łyżki miodu
- 4 łyżki oleju sezamowego
- sezam lub kolendra – opcjonalnie
Zaczynamy od sosu, marynaty. Papryczkę chilli, imbir i czosnek siekamy, przekładamy do miseczki. Dodajemy sok z limonki, sos rybny, miód i olej sezamowy. Całość porządnie mieszamy. Dodajemy krewetki i ponownie mieszamy, tak, aby każda z nich mogła przejść smakami marynaty.
Miseczkę przykrywamy folią spożywczą i odkładamy do lodówki na kilka godzin (najlepiej na całą noc).
Krewetki wraz z marynatą przekładamy na patelnię i gotujemy ok 5-8 minut na małym ogniu.
Na talerzu układamy rukolę, dodajemy krewetki wraz z sosem, całość posypujemy sezamem.
Do tego obowiązkowo kawałek ciepłej grzanki i mniej obowiązkowy kieliszek dobrego, białego wina.
Co o tym myślisz?