Wakacje się zaczęły, dwójka dzieci w domu, więc pewnie chwilę zajmie mi przystosowanie się do nowych warunków. Jakoś tak zawsze się dzieje, że mając brygadę w domu wszystko robię w biegu, dzień jakoś nagle jest za krótki… No nic. Jak się chce być dobrą mamą i w ciągu całego dnia mieć jeszcze chwilę dla siebie, warto albo obiad przygotować na dwa dni albo postawić na szybkie dania. Dziś wybrałam opcję drugą. Skorzystałam z przepisu znalezionego w książce „Wok i dania z patelni” wydawnictwa Olesiejuk. Przepis nieco zmodyfikowałam, przede wszystkim zamiast kurczaka użyłam indyka, dodałam też marchew (bo akurat była w lodówce a nie miałam na nią pomysłu i szkoda wyrzucić), zmieniłam też nieco proporcje. Wyszło super!
Kuchnia azjatycka jest bardzo smaczna, lekka no i jakby nie patrzeć zdrowa. Używa się w niej sporej ilości warzyw, a charakteru potraw nadają intensywne przyprawy, często pikantne. To nam akurat bardzo pasuje.
składniki:
- 350 g indyka (lub kurczaka)
- 5 łyżek sosu sojowego
- 1 łyżka brązowego cukru
- 3 łyżki oleju
- 1 średnia cebula
- 1 duża marchew
- 1 ząbek czosnku
- 1 opak kiełków (w przepisie podane były kiełki soi, jednak nie udało mi się ich kupić. W lodówce miałam za to kiełki na patelnię i tych użyłam. Może być też fasola mung)
- 1 łyżka mąki kukurydzianej
- 3 łyżki wody
- 1 szkl bulionu z kurczaka
- do posypania szczypiorek
Do mieszanki sosu sojowego z cukrem dodajemy pokrojone w cienkie plasterki mięso. Zakrywamy folią i wkładamy na 30 min do lodówki. Oczywiście można to zrobić dzień wcześniej. Na patelni rozgrzewamy olej i podsmażamy na nim indyka (lub kurczaka) wraz z marynatą. Po kilku minutach dodajemy pokrojoną w piórka cebulę, poszatkowany czosnek oraz pokrojoną w słupki marchewkę. Kiedy warzywa nieco zmiękną dodajemy kiełki. W miseczce rozrabiamy mąkę kukurydzianą z wodą, mieszamy do uzyskania gładkiej masy, po czym dodajemy bulion. Całość ponownie mieszamy i wlewamy do kurczaka. Trzymamy na ogniu do czasu, aż sos będzie gęsty. Podajemy z ryżem. Całość posypujemy szczypiorkiem.
Smacznego!
Co o tym myślisz?