Rozpędzona prosto w stronę słońca

Dziś miałam kibicować koleżankom podczas sztafety 10K Parking Relay. Umówiłam się na 10:30, no i zaspałam! Budzik posłusznie zadzwonił o 8, a ja grzecznie go wyłączyłam. Zamknęłam oczy, tak na chwilę, by jeszcze poleżeć z 5 minut. Z 5 minut zrobiło się  175 minut. Nawet jak na mnie to rekord!

Cóż. I tak bywa. Tłumaczę to sobie tak, że widocznie mój organizm tego potrzebował, a koleżanki, mam nadzieję, że wybaczą 😉

Prysznic, śniadanie, w planach 95 minut biegania. Zazwyczaj biegam wieczorem, 20-21 to moja godzina. Po całym dniu to idealny sposób na pozbycie się zmęczenia, stresu, porządne dotlenienie i dobry sen. Dziś jednak słońce świeciło tak pięknie, że aż żal było tego nie wykorzystać. Ubrałam się szybciej niż wstałam i ruszyłam.

Okazało się, że słońce wyciągnęło z domu nie tylko mnie, ale też innych biegaczy, rowerzystów, rolkowców i nordic walkerów, których zazwyczaj w takiej ilości spotykam wiosną i latem, a nie w styczniu!

 

… rozpędzona prosto w stronę słońca,
zatracona w biegu tak bez końca.
Zaliczyłam dziś te wszystkie stany,
z Garminem pędząc w nieznane…

Tego było mi dziś trzeba! spokojne tempo, muzyka w uszach i 14 km w nogach 🙂

Komentarze

Co o tym myślisz?