Bo czasem bieganie nie wystarcza

Odkąd 2 lata temu zaczęłam biegać, trzymałam się kurczowo jednej aktywności. Wydawało mi się, że samo bieganie załatwi sprawę.  Że ciało które po dwóch ciążach przestało być już takie jędrne i smukłe powróci do stanu sprzed, a także, że będę miała świetną kondycję, czyli coś, o co nie dbałam przez blisko 30 lat.

Proste ćwiczenia z aplikacji, które ściągnęłam na telefon uświadomiły mi, że moja kondycja jest daleka od moich wyobrażeń. Wiedziałam, że aby pójść naprzód muszę zacząć pracować nad grupami mięśni, które nie są wykorzystywane podczas biegania, muszę też zacząć porządnie się rozciągać.

Wiedziałam, że najlepszym na to sposobem, jest zapisanie się do klubu fitness, gdzie znajdują się nie tylko niezbędne do tego sprzęty, ale przede wszystkim, gdzie odbywają się różnego rodzaju zajęcia. Mam wprawdzie w domu ergometr i kilka płytek z Chodakowską, ale to nie to samo. W domu naprawdę ciężko jest się zmobilizować i wygospodarować wolny czas, a gdy ten nadejdzie, okazuje się, że do zrobienia są nagle ważniejsze rzeczy, albo nagle dzieci też są chętne by ćwiczyć, a to zazwyczaj nie kończy się dobrze. Musiałam wyjść z domu.

Moim postanowieniem noworocznym było znalezienie odpowiedniego klubu, zapisanie się i aktywne uczestnictwo. Trochę to trwało, aż wreszcie znalazłam.

Dzień po podpisaniu umowy poszłam na pierwsze zajęcia. Wybrałam TBC (Total Body Conditioning) łączący w sobie ćwiczenia aerobowe i wzmacniające. Całość wykonywana jest w rytm muzyki, z zastosowaniem rozmaitych dodatków takich jak stepy, taśmy elastyczne, hantle. Godzina mega wycisku, po którym pot lał się ze mnie strumieniami. Mimo totalnego zmęczenia czułam się świetnie. Wieczorem wraz z Kaśką poszłam jeszcze na stretching. Następnego dnia zakwasy, które tylko dowiodły, że porządnie ćwiczyłam i że jednak byłam bardzo zaśniedziała. Ojjjjjjjjjj sporo pracy mnie czeka, ale wiem, że podjęłam dobrą decyzję. Mam tylko nadzieję, że starczy mi zapału i wytrwam do końca.

Czy ćwiczenia wpłyną na poprawę mojej wydolności, sprawności i czy przełoży się to na wyniki biegowe? O tym będę informowała Was na bieżąco 🙂

 

Komentarze

4 odpowiedzi na „Bo czasem bieganie nie wystarcza”

  1. Awatar Donia
    Donia

    Ja dostałam olśnienia w grudniu jak porzuciwszy bieganie na dworze skupiłam się na mięśniach ogólnie, całego ciała z naciskiem na nogi i brzuch – jakież było moje zdziwienie gdy mięśnie ładnie się wyrzeźbiły a ja po prawie dwumiesięcznej przerwie nie miałam większych problemów by wrócić do biegania 🙂 teraz staram się zamiennie biegać i łączyć ćwiczenia siłowe 🙂

    1. Awatar Asia

      Dominika, no więc właśnie, ćwiczenia ogólnorozwojowe + bieganie. I to jest TO 🙂
      Póki co jestem na razie po 4 zajęciach, na efekty muszę więc poczekać.
      Pozdrawiam Cię serdecznie!

  2. Awatar Monika

    Trening siłowy lub obwodowy minimum dwa razy w tygodniu to dla mnie podstawa. Kiedy wzmocnisz brzuch i nogi, zauważysz lepsze wyniki również w bieganiu. Powodzenia!

    1. Awatar Asia

      Monika, dzięki!

Co o tym myślisz?