Suparom Thaifood – w Warszawie po tajsku

To był zdecydowanie TEN dzień, gdy powiedziałam dość – dziś nic nie robię! Ten dzień, kiedy najzwyczajniej w świecie musiałam odpocząć! Pomysł był taki – biorę wolne od wszystkiego, a wieczorem zapraszam męża na kolację zakończoną… masażem. Należy się, a co!

Aleją Wilanowską przejeżdżam niemal codziennie. Że mieści się tam restauracja tajska, na dodatek z masażem w budynku wiedziałam od dawna, nigdy jednak nie byłam w środku. A to brak czasu, a to inne ważniejsze zajęcia, a ważniejsze wydatki. Zwykłe życie zwykłego człowieka… Skoro jednak nadarzyła się okazja, postanowiłam z niej skorzystać, tym bardziej, że to całkiem niedaleko mojego domu.

Budynek zwykły, niepozorny z zaledwie dwoma miejscami parkingowymi. Nie robiłam wcześniej rezerwacji, okazało się, że wcale nie jest ona konieczna – zajęte były tylko dwa stoliki. Na ogół mało klientów nie wróży nic dobrego, tego dnia zupełnie się tym nie przejmowałam.

Parter i pierwsze piętro stanowią sale restauracyjne ze sporą ilością stolików, drugie piętro to kilka pokoi, w których wykonywane są masaże. Postanowiliśmy, że zjemy coś małego, odprężymy się podczas masażu i już zrelaksowani domówimy kolejne porcje jedzenia.

1restauracja Suparom Thaifood, fot. Joanna Schrade

2

Restauracja Suparom Thaifood, al. Wilanowska, fot. Joanna Schrade

Na przystawkę zamówiliśmy: Po Pia Kung czyli spring rollsy z krewetkami i kurczakiem. Smaczne, choć bez szału, na dodatek zmyliła mnie nieco nazwa – spodziewałam się lekkich spring rollsów a nie sajgonek, czyli tych smażonych w głębokim tłuszczu, przez co całość była dość ciężka.Wyborna i prawdziwie tajska okazała się za to zupa Tom Kha Kai z kurczakiem i mlekiem kokosowym. Lekko kwaśna, przyjemnie pikantna, idealnie doprawiona – poezja smaku! Śmiało mogę powiedzieć, że to najlepsza tajska zupa jaką do tej pory jadłam!

4Po Pia Kung, Suparom Thaifood, fot. Joanna Schrade

3

zupa Tom Kha Kai, Suparom Thaifood, fot. Joanna Schrade

Pierwszy głód zaspokoiliśmy, czas zatem na dalszą część tak miło rozpoczętego wieczoru – masaż. Sympatyczna kelnerka zaprowadziła nas na drugie piętro, gdzie w całkiem sporym, nastrojowym i orientalnie pachnącym (ale bez przesady) pokoju z łazienką i dwoma łóżkami leżały przygotowane dla nas „stroje wieczorne” (czyt. bawełniane piżamy w przedziwne wzorki). Myślę sobie – zapowiada się ciekawie, tym bardziej, że pierwszy raz miałam okazję widzieć mojego lubego w tak „ciekawym” stroju. On zresztą mnie także :). Przebraliśmy się grzecznie, usiedliśmy na łóżkach (każdy na swoim) i czekaliśmy co dalej. Po chwili do pokoju weszły dwie, niewielkie Tajki, jedna młodsza, druga starsza. Przyznam szczerze, że było to dla nas całkiem nowe, małżeńskie doświadczenie – jeden pokój, dwa łóżka, dwie kobiety i My. Kiedy młodsza pani wbijała mi łokieć między żebra, starsza nogami chodziła po plecach mojego męża. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało, ból był całkiem przyjemny, choć nieco innego zdania był mój partner. Jedno jest pewne, po ponad 30 minutach obydwoje czuliśmy się, jakbyśmy wydłużyli się o dobre kilkanaście centymetrów!

5pokój do masażu tajskiego, Suparom Thaifood, fot. Joanna Schrade

Po skończonym masażu obie panie (ni w ząb mówiące ani po polsku, ani po angielsku) wyszły, by po chwili przynieść nam filiżanki ciepłej, mega słodkiej herbaty, słodzonej jak sądzę skondensowanym mlekiem.

6herbata tajska, Suparom Thaifood, fot. Joanna Schrade

Bez pośpiechu, lekko senni wypiliśmy napoje, ubraliśmy się i zeszliśmy ponownie do części restauracyjnej, gdzie po chwili przyniesiono nam wcześniej zamówione potrawy.

Ta Lay Khi Mao – smażone owoce morza z tajską bazylią i chilli oraz Neua Kra Ta czyli smażona wołowina na gorącym półmisku. Oba danie bardzo smaczne, przyjemnie aromatyczne, fajnie podane i mimo niewielkiej ich ilości na talerzach, dość syte.

7Neua Kra Ta, Suparon Thaifood, fot. Joanna Schrade

8

Ta Lay Khi Mao , Suparom Thai Food, fot. Joanna Schrade

Wisienką na torcie okazał się deser – banany po tajsku w mleku kokosowym i choć próbowałam odtworzyć je później w domu, nie byłam w stanie. Lekko słone, lekko słodkie – boskie!

9banan po tajsku w mleku kokosowym, Suparom Thaifood, fot. Joanna Schrade

Odprężeni, najedzeni wróciliśmy do domu. I oto właśnie chodziło 🙂

Podsumowując – bardzo fajny klimat z tajską muzyką w tle, wystrój przyjemny, jedzenie bardzo smaczne, chociaż porcje są dość małe. Minus za ceny, niestety zbyt wysokie.

Suparom Thaifood Menu, Reviews, Photos, Location and Info - Zomato

Komentarze

Co o tym myślisz?