Przysmak japoński – kiszone rzodkiewki

Ekspertem w dziedzinie kiszenia zawsze była u nas moja mama. Kiedy zbliżał się sezon ogórkowy, samochodem jeździliśmy na Kielecką w Bydgoszczy, gdzie znajdowała się giełda dla hurtowników i gdzie zaopatrywali się właściciele sklepów zwanych warzywniakami. Wprawdzie sklepu nie posiadaliśmy, ale ogórki gruntowe i całe zestawy do kiszenia kupowaliśmy w konkretnych ilościach, jakby nie patrzeć – hurtowych. Tata oczywiście ku swojej uciesze nosił „zaopatrzenie” na drugie piętro, schodek po schodku, bo windy było brak, wiadro po wiadrze, my z siostrą porcjowałyśmy ogórki do weków, a mama upychała czosnek, liście chrzanu oraz kopru w słoje i zalewała przygotowanym wcześniej roztworem wody z solą. Zimą oczywiście jedli wszyscy, łącznie z babciami, ciotkami, wujami i kuzynostwem…

Tak. Zdecydowanie „normalne” rzeczy robiła moja mama. Ja robię mniej „normalne”, bynajmniej dla przeciętnego Kowalskiego. No cóż, kocham eksperymentować w kuchni! Z kiszonek mniej znanych w polskich domach robiłam już kiszone cytryny (pycha!), a dziś przyszła pora na kiszone rzodkiewki (kilka ogórków też dorzuciłam, aby było bardziej normalnie ;), które są podobno jednym z przysmaków w Japonii.

kiszone-rzodkiewki2

zestaw do kiszenia, fot. Joanna Schrade

 

składniki:

  • 2 pęczki rzodkiewek
  • 1 kg ogórków gruntowych
  • 1 zestaw do kiszenia (kawałek chrzanu – korzeń i liść, dwie gałązki kopru, główka czosnku)

za namową Pani Joli, właścicielki sklepu ekologicznego, która sprowadziła dla mnie zestaw do kiszenia (w kilku pobliskich sklepach nie było) dodałam także:

  • 3 liście laurowe (dałam świeże wprost z mojego balkonowego ogródka)
  • 5 ziaren ziela angielskiego

No i najważniejsze – zalewa do kiszenia! Na 1 litr wody (kranowej! grunt, aby nie z butelki) dajemy 1 łyżkę soli (użyłam różowej himalajskiej). Ile zrobić zalewy? Wszystko zależy od tego, jakiego słoja używamy. Chodzi o to, by wszystkie warzywa, które kisimy, były zalane zalewą. Całość odkładamy na minimum 3 dni, jeśli chcemy wersję małosolną, na dłużej, jeśli kiszoną.

 

Komentarze

12 odpowiedzi na „Przysmak japoński – kiszone rzodkiewki”

  1. Awatar magducha88

    Nie znałam takiego przysmaku:)

  2. Awatar Agata

    Jestem ciekawa smaku takiej rzodkiewki.

    1. Awatar Asia

      Hm… ni to smak rzodkiewki, ni ogórka, ale bardzo smaczne i chrupiące. Spróbuj zrobić sama 🙂

  3. Awatar Ogród pod lasem

    Wygląda apetycznie, może zrobię choć dwa słoiczki? Serdeczności ślę.

    1. Awatar Asia

      Spróbuj koniecznie! Ściskam równie serdecznie 🙂

  4. Awatar pop321

    Kurcze 🙂 ciekawe jak smakują 🙂

    1. Awatar Asia

      hmm, inaczej niż wszystko to, co jadłam do tej pory 🙂 Spróbuj!

  5. Awatar ProstooFinansach

    Próbowałyśmy z córą zamarynować rzodkiewki, ale wyszły dziwne, zmieniły też kolor. Chętnie wypróbuję więc kiszenie 🙂

    1. Awatar Asia

      Faktycznie kolor się zmienia – rzodkiewki z zewnątrz stają się jasne, w środku delikatnie różowe. Nam smak odpowiadał, rzecz gustu, niemniej jednak spróbujcie, może akurat będą smaczniejsze od marynowanych 🙂

      1. Awatar ProstooFinansach

        Wypróbujemy na pewno. Jeszcze nie próbowałyśmy wszystkich wersji marynowanych. Ale że jesteśmy ciekawe to będziemy dalej próbować.

        1. Awatar ProstooFinansach

          Przetestowane. Faktycznie kolor zmieniły ale smak był bardzo ciekawy. Lepszy od moich marynowanych 🙂 Powtórzymy jeszcze.

Co o tym myślisz?