Podróże, podróże, podróże… UWIELBIAM!
Za różnorodność, za kolory, za klimat, za widoki, za kuchnię. Wszędzie inaczej.
Kilka lat temu wybrałam się do niewielkiej tureckiej miejscowości Icmeler, położonej na przedmieściach portowego miasta Marmaris. Przepiękna miejscowość, z jednej strony otoczona górami porośniętymi lasem sosnowym, z drugiej, Morzem Egejskim. To właśnie tu pierwszy raz spotkałam się z białym napojem, zwanym Ayran. Był to drugi, zaraz po herbacie napój namiętnie sączony przez lokalnych mieszkańców. To dobry znak.
Będąc za granicą, staram się jadać w restauracjach, knajpkach czy barach, które odwiedzane są głównie przez mieszkańców, mniej przez turystów. Dlaczego? Bo właśnie tam, mam możliwość spróbowania typowych, lokalnych dań danego kraju, a nie dań zrobionych pod turystów. W przypadku Polski, wybieram miejsca z kuchnią regionalną.
Ayran niezwykle prosty i tani napój, który podczas upałów cudownie gasi pragnienie, doskonale orzeźwia i świetnie uzupełnia elektrolity, które tracimy wraz z potem. Napój ten dostarcza organizmowi cennych minerałów takich jak: wapń, potas, fosfor czy magnez, a także witaminę A, B12, D i K.
składniki:
- 300 ml jogurtu naturalnego
- 150 ml wody
- szczypta soli
- opcjonalnie można dodać kilka listków mięty (najlepiej świeżej)
wszystkie składniki miksujemy. Ayran powinien być lekko słony. Najlepiej smakuje schłodzony.
Co o tym myślisz?