Makaron z domowym zielonym pesto

Jeszcze trochę, a zostanę makaronoholiczką, drugi dzień z rzędu jem makaron, a trzeci raz w tym tygodniu 🙂 Wszelakie dania z makaronu mają jednak to do siebie, że za każdym razem mogą smakować inaczej, w zależności od składników, których dodamy. Jeśli tylko nie rozgotuje się makaronu, który jest tu bazą, danie nie może się nie udać. No i jeszcze w makaronie lubię to, że robi się go dosłownie w 10 minut.

Wczorajszy, pierwszy dzień astronomicznej wiosny bardzo mnie rozleniwił i stan ten trwa do dziś 🙂 Wczoraj utknęłam na balkonie robiąc porządki i delektując się pięknym słońcem, a dziś spałam do… 11 z minutami. I wiecie co? Absolutnie nie mam wyrzutów sumienia, że coś mnie ominęło, że dnia mi tyle ubyło, że do tej godziny już tyle bym zrobiła, itd., itp. Ba!, co więcej, czuję się z tym świetnie! Jestem wyspana, wypoczęta, zrelaksowana. W życiu jak widać, niekiedy trzeba być trochę egoistą i pomyśleć w końcu o sobie.

Jutro dzień będzie bardziej aktywny i na 10 a.m jadę na trening. Przede mną planowany 1,5 godzinny bieg 🙂

Póki co podaję Wam przepis  dzisiejszego obiadu, a raczej śniadanio-obiadu 🙂

potrzebne nam będą (porcja dla 2 osób):

  • makaron (taki jaki lubicie i tyle, ile jecie)
  • 3 łyżki orzeszków piniowych
  • 1,5 łyżki startego parmezanu lub grana padano
  • 1 mały ząbek czosnku
  • 100 ml oliwy z oliwek
  • liście z 1 krzaka bazylii
  • sól i pieprz do smaku
  • starty parmezan do posypania lub inny ser twardy

Orzeszki piniowe prażymy przez chwilę na suchej patelni do czasu, aż lekko się zarumienią. Do blendera wlewamy oliwę, dodajemy prażone orzeszki, czosnek, liście bazylii. Blendujemy do konsystencji, jaka najbardziej Wam odpowiada. Doprawiamy solą i pieprzem. Tak przygotowane pesto mieszamy z ugotowanym wcześniej makaronem. Polecam makaron w wersji al dente, czyli lekko niedogotowanym. Tak naprawdę, ciężko jest określić czas gotowania takiego makaronu, gdyż na każdej kuchence może on być inny. Najlepszym sposobem jest wyciąganie z garnka i próbowanie pojedynczych klusek co jakiś czas.

pesto1

Do takiego dania idealnie pasuje schłodzone, białe wino 🙂

 

Komentarze

2 odpowiedzi na „Makaron z domowym zielonym pesto”

  1. Awatar Aga

    Uśmiechnęłam się jak zobaczyłam Twój wpis. Od kilku dni jestem na makaronie przed półmaratonem. I jeszcze kilka dni przede mną. I zgadzam się, że za każdym razem może być inny i smaczny:)

    1. Awatar Filip

      Aga, makaron powinno się jeść jakieś 3 dni przed zawodami. Jedzenie ciągłe makaronu przez 10 dni zupełnie mija się z celem i może dać odwrotne rezultaty od oczekiwanych. Polecam lekturę wpisu kolegi Bartka: http://warszawskibiegacz.pl/ladowanie-weglowodanow/ 🙂

Co o tym myślisz?