Nagotowałam ja wczoraj zupy gar, dzięki czemu dziś kulinarnie odpoczywam. Na śniadanie posililiśmy się zimnym arbuzem, więc jeden posiłek z głowy. W upały jeść się tak nie chce, a że od wczoraj znów temperatury zacne, bo ok 35 stopni na plusie, idealnym rozwiązaniem na obiad okazał się być chłodnik. I to nie taki zwykły, robiony jedynie na burakach (botwinki w sklepie nie było), ale taki w wersji „de luxe”, z rzodkiewką i świeżym ogórkiem. No i nie byłabym sobą, gdybym nie dodała czegoś jeszcze 😉 Tym czymś okazały się liście mięty i orzechy włoskie. Powiem tak – połączenie smaków rewelacyjne!
Taki chłodnik jeść można w dwojaki sposób, albo na ciepło, albo na zimno. Zdecydowanie bardziej smakuje mi wersja druga. Leciutka, pożywna i bardzo zdrowa, a do tego podana w wersji „na zimno” przyjemnie orzeźwia. Spokojnie może być spożywana przez osoby będące na diecie odchudzającej, a także bezglutenowej.
potrzebne składniki:
- 4 średnie buraki
- 1 pęczek rzodkiewek
- 6-8 ogórków gruntowych
- 1/2 cytryny
- 2 ząbki czosnku
- garść liści mięty
- garść orzechów włoskich
- 1 l maślanki
- 200 ml jogurtu naturalnego
- sól i pieprz do smaku
Buraki obieramy (najlepiej założyć rękawiczki, bo strasznie brudzą) i trzemy na tarce na grubych oczkach. Przekładamy do garnka (użyłam 2,5 l), doprawiamy pieprzem, dodajemy 2 posiekane ząbki czosnku i zalewamy ok 1,5 l wody. Gotujemy ok 30 min. Zdejmujemy z palnika, dodajemy sok z połowy cytryny. Kiedy zupa nieco ostygnie, dokładamy do garnka pokrojone w kostkę rzodkiewki i ogórki. W pojemniku/butelce mieszamy porządnie maślankę z jogurtem i wlewamy do zupy. I teraz albo podajemy od razu, albo czekamy aż całkowicie ostygnie (choć nie ukrywam, że najlepiej smakuje taka schłodzona w lodówce). Przed podaniem posypujemy posiekanymi liśćmi świeżej mięty i posiekanymi orzechami.
Smacznego!
Co o tym myślisz?